Podróż pełna niekonsekwencji

Pieśń jedwabnego szlakuPrzyznam szczerze – nie przeczytałem bestsellerowego Pawilonu Kwiatu Brzoskwini. Za to zapoznałem się z Pieśnią Jedwabnego Szlaku. Czy również ta książka ma szansę stać się bestsellerem?

Obie książki napisała ta sama osoba, czyli Mingmei Yip. Autorka od dwudziestu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych i pisze po angielsku oraz po chińsku. Koniec. Taką krótką informację podał wydawca na okładce książki. Zacząłem się obawiać o literacki poziom Pieśni Jedwabnego Szlaku, ale autorka pisze bestsellery, więc nie powinno być źle. Rozczarowałem się. Rzeczywistość, po raz kolejny, uderzyła mnie, jako recenzenta, w przysłowiowy ryj.

Pieśń Jedwabnego Szlaku to powieść ściśle związana z literaturą popularną. Stanowi połączenie romansu z książką podróżniczą. Głowna bohaterka, skuszona pieniędzmi, odbywa podróż zgodnie ze wskazówkami pozostawionymi przez jej umierającą ciotkę. W międzyczasie zakochuje się w młodym mężczyźnie i próbuje zakończyć związek ze swoim byłym nauczycielem, który na dodatek jest żonaty. Tak wygląda fundament, który posłużył Mingmei Yip do stworzenia czytadła o jednej zalecie: można je szybko przeczytać. Książki tego typu sprawdzają się przede wszystkim w dalekich podróżach lub w trakcie czekania na przystanku. Dlatego polecam ją przede wszystkim osobom, które jeżdżą Kolejami Śląskimi. Na pewno w ten sposób umilą sobie oczekiwanie na opóźniony pociąg.

Seks na pustyni

Mingmei Yip postanowiła podnieść wartość swojej książki, wprowadzając do niej elementy erotyczne. Nie udało się. Wszystkie akty przypominają sceny z filmów pornograficznych. Są dosłowne, pozbawione polotu i nudne. Nie pomaga wprowadzanie różnych pozycji albo zmiany dekoracji, tutaj brakuje emocji. Autorka uparła się, aby wszystkie łóżkowe i niełóżkowe relacje opisywać całkowicie przezroczystym językiem, dlatego na pierwszy plan wysuwa się mechanika. Brakuje nawet egzotyki, na którą wskazywałby tytuł. Opisy miłości fizycznej w wykonaniu autorki są mierne i stanowią irytujący element całej książki. Bez nich Pieśń Jedwabnego Szklaku na pewno nie stałaby się odrobinę bardziej ciekawa, ale byłaby powieścią popularną utrzymaną na dobrym poziomie.

Zastanawia mnie sens wprowadzanie tego typu rozwiązań. Być może autorka postanowiła uderzyć w jakieś, nieznane mnie, konserwatywne środowisko, bo szokowanie elementami seksu, we współczesnej przesiąkniętej nim kulturze, jest bezsensowne. Drugą możliwością jest ukazanie egzotycznego wymiaru zbliżeń, ale tego też nie ma. To po prostu mechaniczne opisy seksu, które za drugim razem nudzą, a za trzecim denerwują. Szkoda, że cała podróż głównej bohaterki jest nim przesiąknięta. Trzecia możliwość to wykreowanie głównej bohaterki na boginię seksu, kobietę-demona, która wysysa życie z mężczyzn. Na to również zabrakło miejsca w książce.

Za to znalazła się przestrzeń na schemat i na kicz. Wystarczy przeczytać opis zbliżenia, do którego dochodzi po wykwintnej kolacji lub realizacji fantazji na pustyni. Obie są do tego stopnia schematyczne, że w zasadzie zmieniają się imiona oraz otoczenia. Pozostaje emocjonalna pustka i pornograficzne umiejętności bohaterki, które są o wiele mniej pociągające od dobrze skonstruowanego erotyzmu obfitującego w metafory i emocje.

Mistyka w piasku

Poza zwykłą pornografią książkę kładzie również uproszczony do granic możliwości chiński mistycyzm. Główna bohaterka posiada nadprzyrodzone możliwości, widuje duchy, czuje obecność energii przenikającej wszechświat, mnisi potrafią wspinać się po pionowych skałach i dochodzi do obowiązkowego spotkania z chińskim jasnowidzem. Krótko mówiąc – kicz egzotyczny.

Autorka próbuje zainteresować czytelnika poprzez wprowadzenie rozwiązań wskazujących na działanie innego świat. Jednak nie potrafi się zdecydować, co mogłoby to być, dlatego umieszcza w powieści wszystko, co dało się przyciąć i co nie będzie niezrozumiałe dla typowego czytelnika wychowanego w zachodniej kulturze. Jednak wystarczy posiadać odrobinę zdrowego rozsądku, aby zauważyć, że autorka karmi czytelnika ochłapami, tym co spadło ze stołu chińskiej mistyki. Udało jej się stworzyć obraz egzotyki wzięty z książki traktującej o feng shui.

Tak samo płaskie są egzystencjalne rozterki głównej bohaterki. Większość jej myśli dotyczy pieniędzy, seksu oraz kontrolowania swoich nadprzyrodzonych zdolności. Ta postać jest obdarzona niezwykle wąskim horyzontem poznawczym, mimo że autorka próbuje udowodnić, że tak nie jest. Dodanie głębi poprzez wprowadzenie rodzinnej tragedii nie wywołało u mnie łez współczucia, ale niedowierzanie i pytanie: co jeszcze umieści w tej książce autorka?

Wątek związany z poszukiwaniem tożsamości nie dominuje, raczej przypomina rozwiązania, które można znaleźć w różnych poradnikach leżących na półce „jak być szczęśliwym”. Za dużo w Pieśni Jedwabnego Szlaku filozofii fast foodu, a za mało filozofii wschodu. Autorka stara się postawić na drodze bohaterki trudne pytania, ale nie potrafi dać odpowiednich odpowiedzi. Proponuje zastępniki, które mieszczą się w stereotypowym „będzie dobrze”.

Wołanie na pustyni

Pieśń Jedwabnego Szlaku to jedna z najbardziej niezdecydowanych książek jakie ostatnio przeczytałem. Autorka nie wiedziała, które wątki będą ważniejsze do innych, nie potrafiła jednoznacznie określić kim w zasadzie jest główna bohaterka. Zabrakło konsekwencji. Książka, w której jest absolutnie wszystko nie jest dobra, jest chaotyczna i szybko gubi planowaną głębię.

Jedynym plusem tej powieści jest lekki styl autorki. Cała reszta przytłacza swoim smutnym niedopasowaniem.

//Recenzja została opublikowana na portalu Wywrota.pl.

Dodaj komentarz