Wiecznie żywe Guild Wars 2?

Guild Wars 2Koncepcja living story zaproponowana przez ArenaNet wydaje mi się bardzo interesująca. Traktowanie gry jako formy serialu, w którym my – gracze – stajemy się interaktywnymi widzami. Uczestniczymy w tych wydarzenia i powinniśmy reagować zainteresowaniem na kolejne odsłony rozwijającej się opowieści. Ostatnio zadałem sobie pytanie: dlaczego tak nie jest?

Gram w Guild Wars 2 od listopada. Mam dwie postacie na 80 poziomie: złodzieja i wojownika. Planuję dodać jeszcze maga, ale zrobię to później. Odkryłem 100% mapy pierwszą postacią, drugą dopiero 43%. Ukończyłem kampanię Sylvari, staram się ukończyć misje przypisane dla ludzi. Wciąż lubię wracać do Tyrii, wybrać się do lochu lub ubić jakiegoś smoka. Ale mam poważny problem z żyjącą opowieścią”.

Wydarzenia specjalne

Pierwszym takim wydarzeniem, na które się załapałem, było The Lost Shores. Doświadczyłem tego samego, co inni – niesamowitych lagów spowodowanych przez znaczne obciążenie serwera. Już wtedy się zdenerwowałem i zauważyłem, że inni również wykazywali brak cierpliwości. Powiedzmy sobie szczerze: nie po zapłaciliśmy za grę, żeby teraz trwać w ciągłym DC. Miałem nadzieję, że to się zmieni, w końcu każdy może popełnić błąd jednak problemy z lagami to jeden z trwałych elementów rozgrywki w Guild Wars 2. Przyznaję, że ilość rozłączeń ostatnio spadłą, jednak wciąż zdarza się, że dotykają mnie uciążliwie lagi. To doświadczenie jest także udziałem ludzi grających ze mną gildii. Na pewno nauczyłem się jednego: nie warto grać, gdy Guild Wars 2 jest aktualizowane. Wtedy szansa na DC jest olbrzymia, a GW2 staje się na dobre kilka godzin Lag Wars 2.

Najlepiej bawiłem się w trakcie Wintersday oraz Flame and Frost. Zupełnie mnie nie zainteresował wątek rozgrywający się na Southsun Cove. Nie mam ani macek, ani kwiatka. Super Adventure Box przeszedłem i bawiłem się świetnie. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o Dragon Bash. Polowanie na hologramy, wyścigi moa, trzaskanie papierowych smoków, pokaz sztucznych ogni i na koniec holograficzne skrzydła. Niby ciekawie, ale gdy zacząłem brać udział w wydarzeniu stwierdziłem, że jest ono strasznie monotonne. Iskierką nadziei było dla mnie pojawienie się Podniebnych Piratów. Dla mnie ta instancja była bardzo ciekawa, ale zauważyłem szybki spadek zainteresowania. Inaczej, niż przy Molten Facility, które przez długi czas stanowiło cel wspólnych wypadów.

Teraz czekam na Podniebne Miasto, a razem z nim pojawią się kolejne zmiany w grze. Chyba najbardziej jestem ciekaw w na co będzie można spożytkować punkty zdobyte za osiągnięcia. Moim zdaniem to powinno było się pojawić znacznie wcześniej.

Stagnacja czy ewolucja?

Cały czas zastanawiam się nad aktualnym stanem Guild Wars 2. Z jednej strony mam wrażenie, że gra ciągle się zmienia i ewoluuje, ale z drugiej odczuwam wyraźną stagnację. Być może grę rozrusza dwutygodniowy cykl wydawniczy. Chciałbym, aby tak się stało, ponieważ GW2 bardzo mnie wciągnęło, jednak coraz bardziej obawiam się, że w końcu porzucę tę grę. Rozumiem, że aktualnie ArenaNet nie chce wydawać oddzielnego rozszerzenia i woli tworzyć kolejne odsłony „żyjącej opowieści”. Jednak obawiam się, że wkrótce skończą się pomysły, a my gracze będziemy świadkami ciągłego odgrzewania kotleta i zmian sałatek. A wtedy wielu z nas odejdzie. A szkoda, ponieważ ciągle mam nadzieję, że tytuł stworzony przez ArenaNet zmieni, odrobinę już skamieniały, gatunek MMORPG.

Tylko, że wrażenie ewolucji budują we mnie kolejne aktualizacje, w których coś się tam zmienia. Czytam newsy, odpalam grę i widzę, że trochę przebudowano umiejętności złodzieja, a także wojownika. Na pewno wpływa to na stworzone buildy i wielu graczy ponownie musi przemyśleć swój sposób gry. Tak było ze mną. Aktualnie mój wojownik korzysta z miecza i maczugi. I to zaczęło się sprawdzać w walce. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o złodzieju. Mam wrażenie, że jest to najbardziej zaniedbana profesja w całej grze. A szkoda, bo właśnie tutaj oczekiwałem największych zmian. Mój złodziej wciąż zbyt szybko ginie i bardziej przeszkadza, niż pomaga w trakcie wycieczek do lochów i na WvWvW. A wierzcie mi – zrobiłem wszystko, aby wspierał towarzyszy. Szkoda, że nie widać tego w grze.

Natomiast stagnację i powoli rosnącą nudę widzę w trakcie gry. A to niedobrze. Bo mój dzień z Guild Wars 2 wygląda tak: wypad na smoki i inne potwory, jakiś loch, zbieranie surowców na przedmiot legendarny i przejście na alternatywną postać. Kiedy rozwijałem złodzieja wydawało mi się, że po osiągnięciu 80 poziomu zaczyna się faktyczna gra, że endgame jest ciekawy i porywający. Tak było przez pierwszy miesiąc po osiągnięciu maksymalnego poziomu. Potem wkradła się rutyna i postanowiłem stworzyć alternatywną postać. Pomogło na kolejne dwa miesiące. Teraz znowu mam wrażenie, że gra stoi w miejscu i nie ratują jej kolejne aktualizacje.

Ożyj!

Obawiam się, że wkrótce Guild Wars 2 zacznie przypominać żywego trupa, który będzie składał się ze znanych wszystkim odruchów. Nie chcę tego i liczę na to, że ArenaNet zaskoczy mnie kolejnymi aktualizacji i ponownie przykuje do monitora na długie godziny. Wciąż uważam, że Guild Wars 2 dysponowało i dysponuje wyraźnym potencjałem, ale boję się, że twórcy go po prostu zmarnują. Początek był magiczny. Teraz gra zaczyna mnie nużyć.

Wydaje mi się, że wielu graczy, którzy poświęcają swój czas i pieniądze tej grze oczekuje czegoś innego, niż schematyczności. Gra została stworzona z myślą o casualach, o ludziach, którzy pojawią się od czasu do czasu i to zaczyna stawać się jej problemem. Living story musi być pewną ciągłością, tak jak w przypadku Flame and Frost, bo The Secrets of Southsun traktuję jako dwa rykoszety. Mam nadzieję, że takich pomyłek będzie niewiele i pojawienie się Podniebnych Piratów będzie jak przeciąg w dusznym mieszkaniu.

9 lipca zostanie wydana kolejna aktualizacja. Czy wraz z nią świat GW2 znowu ożyje?