Bo nad morzem…

Dotarliśmy do Władysławowa po 12 godzinach podroży. Ku naszemu zdumieniu p pociąg był opóźniony jedynie 20 minut. Dwa lata temu poślizg wyniósł – bagatela! – 2 godziny! Nie zmieniło się jedno – oboje czujemy się jak wymięte kartki.

Nasz pokój to malutka klitka, w której ledwo mieści się łóżko, kilka półek i szafka. Na szczęście nie przyjechaliśmy oglądać telewizji, tylko siedzieć na piasku i słuchać szumu morza i krzyku mew. I teraz widzę, że nie wszystko się uda.

W tym roku, nad Bałtykiem, zamiast mew słychać krzyczące i płaczące dzieci. Szum morza jest przerywany lotnymi hasłami reklamowymi np. „Gotowana kukurydza!”. A potem każdy z tych sprzedawców wpisze w CV, że ma doświadczenie w sprzedaży bezpośredniej. Chociaż dostrzegam kilku kandydatów na specjalistów ds. marketingu i promocji.

Na szczęście udało nam się znaleźć spokojniejsze miejsce.

image

Dodaj komentarz